NASZA HISTORIA
Maleńka, niebieska czapeczka z troczkami założona na główkę kilkudniowego chłopca. Jego okrągła buziulka, piękne duże oczy i kręcone włoski… Od pierwszych dni przypominał mi cudnego kosmonautę. Jak zaspokojony spokojnie zamykał oczka, usteczka układał się w najsłodszy możliwy sposób, a rączki opuszczał wzdłuż ciałka… Pamiętam, że wzruszenie odejmowało mi mowę i nie mogłam się na niego napatrzeć. Tuliłam, całowałam i zastanawiałam się o czym śni w trakcie swoich kosmicznych podróży… Był cudem, idealnym dopełnieniem… Z dnia na dzień cały wszechświat skurczył się do najwspanialszego kompana na tym świecie, maleńkiego Stasia.